Na wieżę weszliśmy po schodach, unikając tym samym stania w szalenie długiej kolejce. Dostanie się na sam szczyt było możliwe już wyłącznie windą. Musieliśmy poczekać na otwarcie kasy na drugim piętrze, więc podziwianie widoków trochę się wydłużyło:)
Wracając, spotkała nas niespodzianka. Trafiliśmy akurat na The Color Run. Radosna atmosfera od razu się udzielała. Wielki plus, że w kolorowym szaleństwie dostrzegłam także osoby w bardziej zaawansowanym wieku. Przez resztę dnia natykaliśmy się gdzieś na pojedynczych uczestników. W metrze, starsza pani czytająca w skupieniu gazetę, całkowicie pokryta różową farbą, sprawiała wyjątkowe wrażenie:)
Miasto z góry wygląda nieziemsko! :)
na Eiffla akurat wjechałam, ale dziwię się sobie, że przeszłam pieszo cały odcinek Muru Chińskiego, w sumie tam nie ma windy, ale po zejściu nogi miałm z waaty okropnie!! a festiwal kolorów fajna sprawa, ale akurat w Lublinie będzie 6 kiedy ja bede w Warszawie, eh
Byłam i w maju i w październiku:)
w maju było zdecydowanie słoneczniej i upalnie, natomiast w październiku też było ciepło, ale już nie tak bardzo i nie zawsze, oprócz tego większa ilość smogu, ale to też zależy na co się trafi. Ja lubuje się w gorącu, więc dla mnie maj;]
Oby szybko :)!
ta tarta jest szalenie łatwa, w sensie składników jest chyba tylko 5. wykonanie może i łatwe jak się ma malakser (a ja nie miałam więc ubijał ciastka tłuczkiem do ziemniaków :P) znalazłam kilka przepisów na kilku blogach i go nieco zmodyfikowałam, bo w rzeczywistości powinno czuć białą czekoladą, a czuć bardziej śmietankę.
spód:
250g ciastek kruchych, najlepiej czekoladowych
70g masła
100g gorzkiej czekolady
krem:
200ml śmietany 36%
250g mascarpone
100 g białej czekolady (wg mnie jest jej za mało, więc pokusiłabym się nawet o 200g)
Ciastka kruszymy na pył, najlepiej w malakserze, a jak się nie ma to faktycznie można tłuczkiem do ziemniaków :P Roztapiamy masło, czarna czekolade w kapieli wodnej, i dokładnie łączymy z ciastkami. Wykładamy na tartownice równomiernie mocno przyciskając i wstawiamy do lodówki na czas robienia kremu.
Krem: roztapiamy białą czekoladę i studzimy. Ubijamy śmietanę na sztywno, ale trzeba uważać, żeby jej nie przebić, dodajemy mascarpone pod koniec i mieszamy, i dodajemy czekolade. Wymieszać. Wyłożyć równomiernie spód tarty. Całość posypać ziarnkami granatu (wystarczy jeden owoc)
wstawić do lodówki na 1h i voila.
taką tartę to ja widziałam setki razy w jakichś warszawskich modnych knajpkach i sama stwierdziłam, że zrobię ;) także polecam. troche sie rozwala, ale naprawde jest doskonała.
Ależ niesamowite widoki! Chyba już wiem jaki kierunek obiorę przy następnej wycieczce;)
Przepiekne widoki i wszystko takie równe z góry!
Szukając fajnego miejsca z deserami, trafiłam na francuską piekarnię niedaleko nas i ze zdziwieniem stwierdziłam, że te kolorowe ciasteczka już gdzieś kiedyś widziałam. U Ciebie kilka wpisów wstecz! :) Tu cena też wygórowana – $12 za 6 sztuk. Też niektórzy się nimi zachwycają, a inni tego zachwytu nie mogą pojąć. Jeszcze ich nie próbowałam; czy one są w smaku i konsystencji podobne do bez?
tak, to makaroniki – wszędzie ich pełno, tylko te z laduree miały być ‘och ach, najlepsze na świecie’ stąd lekkie rozczarowanie;)
generalnie z czymkolwiek to można zrobić, ale istnieje opinia, że granat i ten krem są takim orzeźwiającym deserem, no i prezentuje się chyba bardziej spektakularnie niż z truskawkami. zresztą z tartą można wszystko zrobić :)
Ale uroki mieszkania w takim miejscu, częściowo sprawiają niechęć do odwiedzania tych miejsc, bo przecież się je codziennie widuje :P
Najwyższy czas przyjechać i pozwiedzać :P
:( brak czasu… zdjęć nagromadziło mi się bardzo dużo ale nie mam kiedy ich powrzucać… od 6.06 urlop ale po urlopie nadrabiam zaległości :) O ile uda mi się z niego powrócić ;p (piątek 13 + lot samolotem = koszmar).
A u Ciebie jak zwykle można się tylko zachwycać. Widoki robią wrażenie. W końcu mam okazję zobaczyć co można ujrzeć z Wieży Eiffla.