Domowy luty/marzec
Zima z za okna.
Kiedy mąż był przez tydzień w Londynie na pracowym wyjeździe i przywiózł zdobycze:)
Zwierzątkowe słodkości z ulubionego Whole Foods Market.
Zakochałam się w werbenie od L’Occitane.
Pyszności z Fortnum & Mason.
Maślane ciasteczka z imbirem i chilli wbrew oczekiwaniom kompletnie mnie zachwyciły.
Mąż rozpieszczał kosmetykami L’Occitane przy każdej okazji przez co zebrała mi się już mała kolekcja.
Zajadamy się ostatnio cieciorką z warzywami i tofu.
Werbenowe szaleństwo.
Warzywa korzeniowe z piekarnika.
Flammy z pobliskiej restauracji – zdrowsza alternatywa dla pizzy.
Większość zimowych spotkań z przyjaciółmi upływała przy rozgrywkach Catanu:)
Nie ma męża – żona czekoladuje ;) Jedno pytanku – cóż to za wierzchowce? Zaprzyjaźnione jakieś, czy po prostu dobrze w kadrze wyglądały? Bo cała reszta nie wymaga objaśnień, ale konie mnie urzekły i zgłaszam zapotrzebowanie na więcej ;)
czekoladowa wyżerka to już po powrocie męża z podarkami z wyprawy:D
te konie to nasz codzienny widok z okna po prostu, w innych postach z zakładki other znajdziesz więcej zdjęć z konikami, robionych o różnych porach roku, również gify:)
Nie ma jak Mąż, który wraca ze zdobyczami z podróży. Oj rozpieszcza Cię ;)
O L’occitane ostatnio polubiłam, mają cudowną obsługę – kusi mnie ta nowa linia, ale póki co muszę zapasy zużyć, za to werbenę uwielbiam – moje nuty zapachowe. Ja tu morze czekolady widzę *o*