DECEMBER 31, 2018

Sri Lanka (cz. 7)

Michael Kiwanuka – One More Night

Gdzieś na obrzeżach Anuradhapury z pomocą nawigacji (tuż przed burzą!) udało nam się dotrzeć do polecanej na tripadvisorze lokalnej restauracji, prowadzonej w domu przez sympatyczną panią. Zjedliśmy tutaj jeden z lepszych posiłków na Sri Lance. Miska curry w asyście małych miseczek z rozmaitymi dodatkami stanowiły jedyną dostępną potrawę. Wszystko smakowało wyśmienicie, włączając świeżo wyciskany sok z papai. Przeczekaliśmy deszcz, pogawędziliśmy z gospodynią, nakarmiliśmy kota i ruszyliśmy w kierunku miasteczka.



Ze względu na porę deszczową parasolki mieliśmy przy sobie na stałe;)











Włóczymy się. Zarobiliśmy kilka ugryzień komarów, ale za to udało nam się zaobserwować dzikie stadko pawi i małpki.





Resztę dnia spędziliśmy w hotelu korzystając z basenu i eksplorując ogród.





Wieczorem nad naszą głową przeleciał batman;) To tu pierwszy raz spotkaliśmy się z największym na świecie gatunkiem nietoperza o których wspominałam w którymś z poprzednich wpisów. Cała grupa śmigała nad nami robiąc piorunujące wrażenie.




Muzykowanie podczas kolacji to coś z czym na Sri Lance spotkaliśmy się chyba w każdym z odwiedzonych hoteli.