Styczniowo lutowe, domowe kadry.
Wyjątkowo wcześnie mogliśmy w tym roku cieszyć się z wiosennych akcentów.
Zimowe scenerie pojawiły się zaledwie kilka razy i zwykle po kilku godzinach nie było po nich śladu.
Od lat mam słabość do the body shop (to pewnie trochę ‘wina’ męża, który kupuje mi 5 rzeczy gdy proszę o jedną;) ale postanawiam nic już nie nabywać zanim nie zużyję tej kolekcji.
Piramida zwierząt. Uwielbiam skarpetki z Oysho.
Matcha wzbudzała we mnie skrajne odczucia zależnie na jaki produkt (najczęściej lody i słodycze) o jej smaku trafiłam. Ostatnio jednak z dodatkiem mleka wypijam ze smakiem.
Też nie możecie się oprzeć pięknie wydanym książkom?
Bowls, bowls..
Tłusty czwartek!
Świąteczne prezenty u męża w pracy obfitowały w tym roku w pyszności.
A taki cudak dołączył niedawno do rodziny.
Totalny słodziak i bystrzacha od małego:)
Jaki cudny psiak ♥
Super gadżety, piękne skarpetki. Czas na czytanie! :)
Piękne kadry:)