Zabytkowe wnętrza tramwajów i otwarte okna czynią podróż naprawdę przyjemną, a jazda pnącymi się to w górę, to w dół wąskimi uliczkami dostarcza dodatkowych wrażeń.
Po prawej muzeum mody i designu, genialne miejsce do którego będąc w Lizbonie warto zajrzeć. Wstęp jest bezpłatny, jednak dotkliwą wadę stanowi zakaz fotografowania.
Po prawej oryginalne pasteis de belem – najsłynniejsze portugalskie ciastka. Podobno ściśle strzeżony przepis na ich wykonanie znany jest tylko trzem osobom. Zdecydowanie smaczniejsze niż ich tańsze odpowiedniki, ale nie mogę powiedzieć żeby mnie zachwyciły.
Po prawej i na kolejnych zdjęciach widok z naszego pokoju w hotelu. Na więcej zdjęć nie miałam sił, po intensywnym dniu i winie do kolacji zasnęłam natychmiast po zetknięciu głowy z poduszką.