Odwiedziliśmy miejsce, które stało się inspiracją dla J. R. R. Tolkiena. Podczas młodzieńczych wędrówek po Szwajcarii stworzył rysunki doliny Lauterbrunnental, na ich podstawie wykreował później Rivendell.
Ze względu na ulewę, miejsce wyglądało zupełnie inaczej niż w słoneczne dni. Spacer (biegi i skoki) okupiliśmy całkowitym przemoczeniem.
Bezcelowe próby suszenia butów suszarką do włosów.
Cudowną niespodzianką okazało się odkrycie grzejnika z funkcją suszenia ręczników. W ten sposób, do rana udało się doprowadzić całe odzienie do pożądanego stanu, wolnego od wilgoci.
Kolejny dzień, inne miejsce (tym razem już Francja), deszcz ten sam.
przypomina trochę kanion rzeki Douro,
ale tam jest zdecydowanie cieplej:)
Chyba Was polubił ten deszcz, że tak z Wami przebywa :D
prawie się z nami nie rozstawał
Ależ piękne miejsce, chyba warto było przemoczyć buty dla takich zdjęć :)
o matko! jakie widoki. umarłam. w tym momencie troszeczkę Cię nienawidzę z tej zazdrości :(((
myślę, że zdołam z tym żyć:)
Muszę kiedyś odwiedzić to miejsce! W tym roku udało mi się odwiedzić kawałek
“Narnii” ;) Zdjęcia cudowne! Pozdrawiam! ;)
Genialne te Wasze podróże ;)
wow, niesamowite miejsce!
Wspaniałe miejsce. Deszcz ma swoje dobre strony – nie ma tłumów. Wszystkie widoki były dla WAS:) Dla nikogo innego:)
Nie mogę się napatrzeń na to miejsce w Szwajcarii! Kolejny zakątek świata, który muszę odwiedzić!