SEPTEMBER 30, 2014
BELLE AND SEBASTIAN – EXPECTATIONS
Berno spodobało nam się najbardziej z większych miast, które odwiedziliśmy w Szwajcarii. Stało się tak za sprawą tamtejszego szaleństwa wokół niedźwiedzi.
Nad brzegiem rzeki znajdują się niedźwiedzie jamy. Miśki są dokarmione i dopieszczone, mają do swojej dyspozycji stawy z rybami, ściany do wspinania i duży zalesiony teren nad rzeką nad który dostają się tunelami.
Pluszaki akurat chętnie wyszły i pokazały kilka sztuczek.
Od niedźwiedzia wywodzi się nazwa miasta, futrzak z wystawionym jęzorem występuje też w herbie.
Trafiliśmy też na targ/bazar.
I małe zakupy.
W szwajcarii wszystko co zawiera czekoladę smakuje doskonale, ale słodkości z czekoladowego sklepiku do którego wstąpiliśmy w Bernie okazały się prawdziwym mistrzostwem.
Po marcepanowo orzechowym cieście z misiem nie spodziewałam się zbyt wiele, skusił mnie raczej wygląd, jednak smak całkowicie mu dorównywał.
Lisek z wybornej czekolady z orzechami w środku.
Niedźwiadki na prawdę cudowne! ;)
najśliczniejsze. słodycze. ever. nasze baranki cukrowe w porównaniu z nimi są pokraczne ;) tak jak nie zbieram durnostojek, tak takiego liska bym sobie postawiła na półeczce.
Spojrzenie niedżwiedzia na pierwszym zdjęciu powala :) Fajne misie!
Świetny pomysł, żeby je dokarmiać i widywać bez trzymania ich w zoo.
ale tam kolorowo i pięknie! uwielbiam czytać o Twoich podrózach.
te czerwone dachy wyglądają wybornie :)
Jakie piękne niedźwiedzie!
I powiem Ci, że lis bardzo do Ciebie, do bloga pasuje. A tu jeszcze jest czekoladowy, jak szaleć to szaleć :)
Widzę że obydwie kochamy lisy :) Szczerze to ja się wręcz uważam za lisa. Tak czy inaczej, te słodycze to najpiękniejsza rzecz na świecie i kupiłabym tego tonę i nigdy nie jadła bo ładne.