MAY 27, 2016
Nareszcie obiecywany post po przeprowadzce, prawdopodobnie najdłuższy w historii bloga. Trudno uwierzyć, że w poprzednich czterech kątach upłynęło nam aż 9 lat. Nowe mieszkanie ma większy metraż i znajduje się w dogodnej lokalizacji. Ostatecznie (a może przede wszystkim) zdobyło nas bajkowym widokiem na tor wyścigów konnych.

Z oczywistych powodów był to dla mnie najprzyjemniejszy z dotychczasowych projektów.
Mogliśmy od zera stworzyć przestrzeń całkowicie dopasowaną do naszych potrzeb.
Ostateczne decyzje podejmowaliśmy wspólnie, a kilka odważnych pomysłów wyszło od mojej drugiej połówki.

W samym wystroju połączyliśmy skandynawską estetykę z klimatem industrialnym. Postawiliśmy na prostotę, czystość formy i szlachetne materiały. Wnętrze uzupełniają miedziane i złote dodatki, oszczędne motywy typograficzne oraz najszlachetniejsza dekoracja – rośliny.
Dzięki dużym oknom, pomieszczenia są pełne naturalnego światła nawet w pochmurne dni. W zimowych miesiącach mieliśmy czasem poczucie, że jest już lato;)



Mieszkanie nie jest zbyt duże, udało się jednak maksymalnie wykorzystać powierzchnię i wyznaczyć potrzebne strefy. Lubimy spędzać czas obok siebie, nawet gdy jesteśmy zajęci innymi czynnościami, zadbaliśmy więc o stworzenie otwartej, wygodnej przestrzeni.


Na podłodze znalazły się szerokie dębowe deski o lekko szczotkowanej strukturze. Ściany i sufity zostały pomalowane w ciepłym odcieniu bieli (Flugger – Offwhite).

Regał na książki pod sam sufit to spełnienie jednego z małych marzeń.



Telewizji co prawda nie zdarza nam się oglądać, ale telewizor jest nam niezbędny do gier, filmów i seriali.




Do białych szafek w kuchni nie mogło zabraknąć dębowych blatów i ściany pokrytej tablicową farbą:)

Industrialny stół z drewna mango powstał na zamówienie w preferowanych przez nas wymiarach.
W wazoniku staramy się trzymać świeże kwiaty, chociaż na zdjęciu akurat ich zabrakło.

Druciane krzesło pomalowałam miedzianą farbą, która przydała się także do ozdobienia doniczek.






Znalezienie idealnego, podwieszanego biurka się nie powiodło. Prawdopodobnie dobrze się stało ponieważ z białego blatu, czarnych kątowników i szafki na komputer udało mi się niewielkim kosztem wyczarować doskonałe miejsce do pracy.






Z takim widokiem od razu pracuje się przyjemniej.



W sypialni podstawą powinno być zawsze wygodne łóżko i właściwie nie trzeba tu już wiele więcej.
Na jednej ze ścian powstał efekt betonu dekoracyjnego, nawiązując do motywu płytek w kuchni i łazience.

Wilk ukrywa wewnątrz las.


Heksagonalne podstawki zrobiłam z płytek łazienkowych, podklejając je filcem.

No dobrze, oprócz łóżka przydaje się jeszcze pojemna szafa.





W łazience za główny cel obrałam maksymalne wykorzystanie przestrzeni. Na styk udało się wpasować dużą wannę, a zamontowanie deszczownicy i szklanego parawanu pozwoliło uzyskać dodatkowo kabinę prysznicową. Takie rozwiązanie okazało się strzałem w dziesiątkę.


Gres na podłodze ma w rzeczywistości dość jasny odcień szarości.

Wnęka w której mieści się pralka i torba na pranie została zabudowana pod sufit szafkami wykończonymi dębowym fornirem. Aby nadać wrażenie spójności, ten sam fornir znalazł się na ścianie pod szafkami do samej podłogi.




Usunięcie centralnych ścian zmusiło mnie do znacznego przerobienia projektu elektryki.
Tradycyjne włączniki światła zastąpiliśmy dotykowymi ze względu na ich estetykę (szklane białe płytki z podświetlanym symbolem) i wygodę użytkowania. Oświetleniem można również sterować za pomocą pilota. Pozwala to dodatkowo na ustawienie wybranych scen i stworzenie nastroju dostosowanego do aktualnych potrzeb.

Lampy sufitowe w kuchni, przedpokoju i łazience skomponowałam w jednej linii w postaci dyskretnych reflektorków.

W przypadku drzwi wewnętrznych, zdecydowaliśmy się na minimalistyczne modele z chowanymi zawiasami. Małym urozmaiceniem są białe szyby – szeroka w drzwiach od sypialni, cienki pasek szkła w łazienkowych.

Wnętrza wszystkich szaf zaprojektowałam co do centymetra, dopasowując do przechowywanych przez nas rzeczy. Znalazły się w nich między innymi odpowiednie szuflady czy wysuwane półki.



Jako uzupełnienie głównego, górnego oświetlenia, dodaliśmy lampiony i liczne światełka zasilane energią słoneczną, które wieczorami zapewniają kameralną atmosferę.


Wystrój balkonu właściwie nie przybrał jeszcze ostatecznej formy i wciąż ewoluuje. Rozpoczynamy właśnie uprawę pomidorków koktajlowych i rodzynki amerykańskiej.

Czekamy aż w doniczkach wyrosną pęki maciejki, a po drewnianej kratce wespnie się bluszcz.



Przez pierwszy tydzień po przeprowadzce nasz futrzak wystawał pod oknami, obserwując z uwagą biegające konie.

Urządzanie potrwało trzy razy dłużej niż pierwotnie (optymistycznie) zakładaliśmy, ale dzięki temu zyskaliśmy czas na dopracowanie detali.
Niezależnie od indywidualnych upodobań, najważniejsze, żeby czuć się we własnym domu po prostu dobrze. Mogę z przyjemnością stwierdzić, że cel udało się osiągnąć. Uwielbiamy nasze nowe gniazdo:)