Do królestwa smaków czyli na Targ La Boqueria w Barcelonie szliśmy z hotelu zaledwie kilka minut – niebo.
mmm, ile pyszności na pierwszych zdjęciach… aż nachodzi ochota na świeże, soczyste owoce, które nie przejechały tysięcy kilometrów przed stacją docelową Buzia Mała :)
Niesamowite, jakie to wszystko śliczne. Mam nadzieję, że równie smaczne i że próbowaliście wszystkiego :P
Wszystkiego się niestety nie udało, ale skosztowaliśmy wiele pyszności:)
Byłaś w raju, zjadłabym wszystko!
Ojeeej, ale świetna sprawa! Mogłabym pokosztować wszystkich owoców świata, mmm :)
Ale apetycznie, coś czuje, że jakbym tam była to zapas jedzenia na rok bym zrobiła :D
ale masz na myśli czające się ze wszech stron neony, reklamy i stoiska czy ogólne zatłoczenie przejawiające się falami ludzi, skuterów, kabli i wentylatorów? Jeśli to pierwsze, to pewnie są dwie opcje – albo konsumpcjonizm level ‘over nine thousand!’ (w życiu nie widziałam tak zatłoczonego sklepu jak iSpot w HK, w dodatku cały przeszklony, więc wyglądał jak akwarium z mrówkami :) ), albo ogromne uodpornienie. A jeśli to drugie, to pojęcia nie mam. Też mnie od razu krew zalewa, jak w natłoku codziennych spraw muszę przebijać się przez tłum :)
O matko! Oglądając te zdjęcia ciągle czułam zazdrość i chęć zjedzenia wszystkiego!
Uwielbiam jeść, więc to miejsce to dla mnie prawdziwy raj :D Patrząc na te zdjęcia robię się głodna :P
Prawdziwy raj na ziemi! :) Za te owoce to dałabym się pokroić.
A co do ilości zdjęć u mnie – będzie, będzie więcej :D
Raj,którego niestety nie zobaczyłam podczas swojego pobytu w Barcelonie. Będzie na następny raz! :D