OCTOBER 6, 2017

Do Tajlandii podróżowaliśmy liniami Emirates – z Warszawy do Bangkoku z kilkugodzinną przesiadką w Dubaju. Lot do Emiratów trwał nieco ponad 5h, kolejny około 6h. Emirates faktycznie odznaczają się wysokim komfortem dzięki czemu podróż dłużyła się znacznie mniej niż oczekiwaliśmy.

Na siedzeniu każdego pasażera zawsze czeka poduszka i koc oraz duże słuchawki. W oparciu fotela przed nami znajduje się tablet z systemem rozrywki pokładowej ICE, który umożliwia nam dostęp do wiadomości, oglądanie filmów, seriali, słuchanie muzyki czy granie w gry. Wybór jest przeogromny. Można też śledzić obraz z kamer umieszczonych na zewnątrz samolotu.
Obok ekranu znajduje się złącze USB oraz gniazdko umożliwiające ładowanie wszelkiej elektroniki, którą zabraliśmy ze sobą. Na pokładzie można korzystać z Wi-Fi oraz dzwonić.

Przez cały lot dostępne są wszelkie napitki jak soki, alkohole, woda, kawa i herbata. Niedługo po starcie serwowany jest główny posiłek wybierany z dwóch propozycji w otrzymanym wcześniej menu (obiad/lunch/śniadanie w zależności od pory dnia). Jedna z opcji zwykle związana jest z regionem do którego się wybieramy. Posiłek można także modyfikować w zależności od alergii pokarmowych, przekonań religijnych lub diety. Czasem stewardessy roznoszą jeszcze dodatkowe przekąski. Jedzenie mile zaskakuje jakością, smakiem i ilością jak na standardy samolotowe.


Sufity są podświetlone w sposób mający imitować gwiazdy.

Kitten TV, taką perełkę odnalazł Bartek w bazie filmów:)

Pod koniec lotu stewardessy podają wilgotne, gorące ręczniczki do odświeżenia twarzy i rąk.
Ze wszystkich udogodnień, dla mnie numerem jeden i tak pozostaje wystarczająca ilość przestrzeni na nogi;)

Na koniec kilka ujęć z lotniska w Dubaju, które odznacza się przede wszystkim ogromną powierzchnią (między poszczególnymi terminalami trzeba przemieszczać się metrem).

Z urlopu wracaliśmy również liniami Emirates z przesiadką w Emiratach Arabskich: Phuket-Dubaj-Warszawa.