NOVEMBER 24, 2019

Ciao Italia! (cz. 4)

W malowniczym Positano można zwyczajnie poddać się włoskiemu „nicnierobieniu” jak również spacerować tysiącami wszechobecnych schodków, odkrywając po drodze mnóstwo uroczych zakątków. Miasteczko oferuje liczne restauracje, kawiarnie i knajpki. Minusem są niestety (często ekstremalnie) wysokie ceny.






Znaleźliśmy bardzo przyjemny lokal ze zdrowym i pysznym jedzeniem. We Włoszech brakowało nam warzyw w posiłkach więc była to prawdziwa perełka i ukojenie duszy;)


Jedzenie wyglądało może niepozornie, ale pod względem smaku i jakości zostało dopracowane w stu procentach.







W końcu spotkaliśmy na ulicy parę, która potrafiła robić zdjęcia. Nigdy nie prosimy kogoś o fotkę, jednak często ludzie sami proponują, szczególnie w zamian za zrobienie im zdjęć. Niestety najczęściej kończy się brakiem ostrości tudzież dziwnym kadrem;)





















Znów udało się znaleźć smaczne warzywka (i kalmary), co naprawdę nie było prostą sprawą.

Siedząc w restauracji spotkaliśmy się z nietypową sceną. Z położonego nieco niżej kościoła przy akompaniamencie dzwonów wyszła niewielka procesja niosąc ogromny posąg. Po chwili został on wniesiony z powrotem do środka, po czym nad budynkiem odpalono fajerwerki, których (przyznajmy;) nie udało mi się uchwycić.